środa, 13 lutego 2013

CZWARTE SPOTKANIE [2/2]




Ubrana w małą czarną, którą pożyczyła mi Natalia, dziewczyna Wiśni oraz czarne wysokie szpilki z czerwonym spodem, które zafundowała mi Karina, wymalowana i uczesana także przez nią, wchodziłam w tym momencie wraz z Fabianem pod rękę do częstochowskiego klubu „Magik”. Obawiałam się trochę dzisiejszego wieczoru, nie miałam pojęcia, co się tu może wydarzyć i jak to spotkanie przebiegnie. Nie byłam też przygotowana na rozmowę z siatkarzem, mimo że doskonale zdawałam sobie sprawę, iż muszę ją przeprowadzić. Tu i teraz. Choćby nie wiem co. Dzisiaj wszystko wymknęło się spod kontroli i to przez moje zachowanie, nie mogłam więc pozwolić, aby dalej nasza znajomość zmierzała swoim rytmem i to jeszcze w bliżej mi nieznanym kierunku. Obawiałam się, że jak tak dalej pójdzie, to może z tego wszystkiego wyniknąć coś, co niekoniecznie będzie dla nas obydwóch dobre. Musiałam więc nad wszystkim zapanować i najlepiej będzie, gdy zrobię to jak najprędzej.
Ale najpierw powinnam odpowiednio przygotować sobie grunt. No i poświętować trochę dzisiejsze zwycięstwo, bo w końcu jest co świętować. Przecież nie co dzień zdobywa się europejski puchar. I to wywalczony w tak dramatycznych okolicznościach, w jakich my dzisiaj tego dokonaliśmy! A przyszło mi oblewać dzisiejsze zwycięstwo w niezwykle doborowym towarzystwie. Gdyby kilka miesięcy temu ktoś mi powiedział, że ostatniego marca będę się bawiła wraz z siatkarzami AZS-u w jednym z częstochowskich klubów po ich zwycięstwie w finale europejskiego pucharu, to popukałabym się w czoło, uznając, że owa osoba bredzi. Albo jest chora psychicznie. Albo ma urojenia. Albo tym podobne. A teraz… teraz to działo się naprawdę. Właśnie siadałam w klubowej loży obok AZS-iaków i ich drugich połówek. Wszyscy byli wręcz w szampańskich nastrojach, które sprzyjały wspólnej, dobrej zabawie.
- No nareszcie dałaś się namówić na wspólną imprezę z nami, bo już się bałem, że nas nie lubisz i dlatego nigdzie z nami nie wychodzisz – wypomniał mi Sobala, kiedy tylko zasiadłam obok nich i zapoznałam się z tymi, których do tej pory jeszcze nie miałam przyjemności poznać.
A trochę nieznajomych mi do tej pory osób tutaj było. Wojtek w swoich pretensjach jakąś rację ma – przecież nigdzie z nimi nie wychodziłam, więc nie miałam kiedy i jak ich wszystkich poznać. Tylko jak miałabym z nimi gdzieś bywać, skoro oni mieszkają w Częstochowie, a ja w Poznaniu? Ale tego jednak powiedzieć im nie mogłam…
- Och, Wojtek, musisz jeszcze popracować nad interpretacją kobiecego zachowania – pouczyłam go z uśmiechem, szczelnie omijając temat powodu mojego niepojawiania się w towarzystwie Fabiana na imprezach, które do tej pory zorganizowali.
- Może dlatego nie ma tutaj z tobą teraz jakieś dziewczyny, co? – Janeczek od razu podchwycił moją myśl i zaczął szturchać Wojtka w bok, nabijając się z niego.
- A może ja lubię być sam i wciąż poznawać nowe, śliczne kobiety? – spytał go Wojtek, spoglądając wymownie na atakującego.
- To dzisiaj będziesz miał niezłe branie, chłopie – poklepał go po plecach Hebda, który również się uaktywnił. – Na zwycięzców laski lecą. Spójrz na Kamińskiego. Jeśli jego tak okrążyły, to ty też powinieneś sobie poradzić.
Spojrzałam na parkiet, na którym rzeczywiście Kamiński był otoczony przez wianuszek dziewczyn, nie mogąc się przedostać do naszego stolika. Trochę śmiesznie wyglądał – taki wysoki chłop, okrążony przez sięgające mu pod pachy dziewczyny, z zaskoczoną miną na twarzy, nie ogarniając zaistniałej sytuacji. Aż zaczęłam się zastanawiać czy nie potrzebuje pomocy, ale najpierw musiałam zainterweniować w jego sprawie wśród jego kolegów. Dlatego to ja jako pierwsza otworzyłam usta, wyprzedzając tym Wojtka, który też chciał coś odpowiedzieć Hebdzie.
- A dlaczego tak się go czepiasz? Hm? Jesteś zazdrosny, że ma więcej adoratorek od ciebie? – spojrzałam wymownie na Miłosza.
- Pff – Hebda prychnął. – Jakbym miał o co…
- Czyli jednak jesteś zazdrosny. Trafiony, zatopiony! – zaśmiałam się. – I jeśli mam być z tobą szczera, to masz o co. Sama bym na niego poleciała – rzekłam z przekonaniem. I kiedy tylko to powiedziałam, chłopaki spojrzeli na mnie dziwnie, więc postanowiłam dokończyć swoją myśl. – Ale nie polecę, bo nie przebiję się przez ten tabun wielbicielek, nigdy nie umiałam odnaleźć się w tłumie...
- A ja myślałem, że masz inny powód – Sobala zrobił wielkie oczy w moim kierunku i zaczął nimi jeździć od mojej osoby do Fabiana, siedzącego obok mnie, przysłuchującego się nam z uwagą i nie biorącego czynnego udziału w rozmowie.
- Nie rób tak, Wojtek, bo ci jeszcze tak zostanie i dopiero będziesz miał problem z kobietami – upomniałam środkowego. – I nie rozumiem powodu waszej konsternacji. Fabian doskonale wie, że nie musi być o was zazdrosny, prawda? – spytałam, spoglądając w końcu na rozgrywającego.
Kiedy tylko cała uwaga zainteresowanych przeniosła się na niego, młody Drzyzga od razu przybrał na swoją twarz uśmiech, ale miałam jakieś dziwne wrażenie, że ten grymas nie był do końca szczery…
- Oczywiście – potwierdził. – Ale chyba przyszliśmy się tutaj bawić, a nie gadać o pierdołach, co? – szybko jednak zmienił temat. – Zatańczysz? – spytał po chwili, spoglądając na mnie i wyciągając do mnie swoją dłoń.
Z uśmiechem i z chęcią ujęłam ją, i dałam się mu poprowadzić na parkiet, gdzie po chwili razem wirowaliśmy na parkiecie wśród innych par. Muzyka w tej chwili nie była jakoś specjalnie klubowa, raczej taka bardziej spokojna i rytmiczna, tak dla uspokojenia klimatu panującego w klubie.
- Wiesz, że po raz pierwszy nie czuję się przy was jak taki krasnolud? – zaśmiałam się.
Miałam w tej chwili na swoich nogach dziesięciocentymetrowe szpilki, dzięki którym mierzyłam troszkę ponad 180 centymetrów wzrostu, co przy wysokości moich męskich towarzyszy wielkim sukcesem nie było, a mimo to czułam się jednak przy nich zdecydowanie lepiej. Już nie musiałam tak bardzo zadzierać w górę swojej głowy, żeby zarejestrować ich wyrazów twarzy, czy po prostu móc spojrzeć im w twarz, gdy do nich coś mówiłam.
- Tatiana, możesz mi wyjaśnić, co to było przed chwilą przy stoliku? – spytał Fabian, ignorując moje wcześniejsze stwierdzenie.
Jego ton głosu bardzo mi się nie spodobał. Wypowiedział to zdanie w taki sposób, jakby miał do mnie o coś pretensje, a ja przecież nic złego nie zrobiłam.
- Nie rozumiem, o co ci chodzi. Przecież to były tylko takie żarty – odpowiedziałam, uważnie mu się przyglądając.
- Mnie jakoś nie śmieszyły – podzielił się ze mną swoją opinią.
- A mnie owszem. I wydaje mi się, że reszta również nie brała tego na poważnie, w odróżnieniu od ciebie – powiedziałam zirytowana. – Widocznie masz spaczone poczucie humoru – dodałam, po czym wyswobodziłam się z jego objęć.
Obróciłam się na pięcie i poszłam do baru, by się napić, zostawiając Drzyzgę samego na środku parkietu. Ten był trochę zaskoczony moim zachowaniem, a kiedy już się ogarnął, chciał chyba podążyć za mną, by to wszystko wyjaśnić, jednak nie było mu dane, bo znalazł się w centrum wydarzeń. Bo otóż właśnie w tej chwili didżej na cześć świętujących w tym miejscu dzisiejszych zwycięzców puścił „We are the champions”, przez co świeżo upieczeni zdobywcy Pucharu Challenge zostali obstąpieni przez innych imprezowiczów i przyjmowali od nich gratulacje. Co prawda dołączyłam się do masowego toastu na ich cześć, ale nie bardzo miałam ochotę się w to wszystko bardziej wtrącać, zwłaszcza po niezrozumiałych dla mnie pretensjach Drzyzgi pod moim adresem, dlatego samotnie siedziałam sobie przy barze, sącząc kolejnego dziś drinka. I było mi całkiem dobrze.
- I jak się czujesz w mojej sukience? – usłyszałam po chwili pytanie z ust osoby, dosiadającej się po mojej prawej stronie.
To była Natalia, która także miała drink w ręce i w tej chwili przyglądała mi się uważnie.
- Bardzo dobrze – odpowiedziałam jej. – Postaram się jej nie zaplamić, czy coś… A jakby co, to ci ją odkupię.
- Nie przejmuj się tym tak, to tylko sukienka – uśmiechnęła się w moim kierunku, machając ręką na to wszystko, co przed chwilą powiedziałam. – Posprzeczaliście się? – spytała, nagle zmieniając temat. Kiedy zauważyła, że nie bardzo zrozumiałam jej pytanie, pokazała mi na migi, że chodzi jej o Drzyzgę, który pozował właśnie w tym momencie do zdjęcia z jakimiś swoimi fankami.
Nie wiedziałam co powinnam jej odpowiedzieć, bo tak właściwie to nie miałam pojęcia, co się przed chwilą między nami stało. Fabian powiedział jedno zdanie, które mnie zirytowało i tyle. Czy to można nazwać kłótnią? Raczej wątpię. W swoim życiu brałam udział w o wiele gorszych damsko-męskich przepychankach, niż ta sprzed chwili.
- Jeśli nie chcesz, to nie mów. Tak właściwie to jest wasza sprawa, a ja chyba nie powinnam się w to wtrącać – zastrzegła po chwili Natalia, widząc, że nie zabieram się do odpowiedzi.
- Nie, to nie o to chodzi – zaprzeczyłam szybko. – Po prostu nie wiem, co mam ci odpowiedzieć – dodałam zgodnie z prawdą.
- Łukasz mówił mi, że wy tylko udajecie parę przez całą resztą – powiedziała swobodnie, mieszając słomką zawartość swojego kieliszka.
Jej słowa jednak wywołały u mnie niemały szok. Zrobiłam wielkie oczy w jej kierunku, choć chyba nie powinnam była się temu dziwić. Są razem, traktują się poważnie, to mówią sobie prawdę. To się nawet chwali, ale w tym momencie nie bardzo wiedziałam, czy mogę to uznać za pozytyw…
- Nie miej mu tego za złe – Natalia dodała szybko, orientując się, że jestem zaskoczona jej słowami. – Po prostu zauważyłam, że coś jest nie tak, jeśli chodzi o wasz związek. A Łukasz nie bardzo umie mnie okłamywać, co skrzętnie wykorzystuję – uśmiechnęła się cwaniacko. – Ale nie musisz się obawiać, nikomu nie powiedziałam i tego nie powiem, tylko… wyjaśnij mi jedną rzecz.
- Jaką? – spytałam, nadal będąc nieźle zaskoczoną całą sytuacją.
- Dlaczego wciąż w tym tkwicie? Łukasz opowiadał mi, jak to się stało, że zostaliście parą – w tym momencie przyszła pani Wiśniewska zrobiła cudzysłów w powietrzu – ale nie rozumiem, dlaczego ciągniecie to dalej? Jaki macie w tym cel?
- Gdybym to ja wiedziała… - szepnęłam bardziej do siebie niż do niej. – Nie wiem, dlaczego jeszcze tego nie zdementowaliśmy, czy się ze sobą nie rozstaliśmy – powiedziałam, też robiąc cudzysłowie w powietrzu przy ostatnim wypowiedzianym słowie. – Na początku nawet nie myślałam, że spotkam się z Fabianem raz jeszcze, a później… jakoś tak wyszło. Nawet nigdy na ten temat nie rozmawialiśmy, nigdy się nie zastanawialiśmy jak z tego wybrnąć.
- Naprawdę? – zdziwiła się Natalia.
I kiedy wypowiedziała to jedno słowo, dotarło do mnie, w jak chorym układzie tkwimy. A do tego nawet nie wiem, dlaczego on taki jest, jak długo potrwa i jak z niego wybrnąć. Nic nie wiem i nic mnie to do tej pory nie obchodziło. Nie zastanawiałam się, jak inni na nas patrzą, jak nasza znajomość wygląda z boku. Dopiero teraz, dzięki Natalii, zrozumiałam jakie to jest dziwne. No dobrze, nie przejmowaliśmy się zdaniem innych na nasz temat, ale my sami nie mamy swojego zdania i scenariusza, według którego powinniśmy postępować. Wszystko szło do przodu swoim życiem, nie panowaliśmy nad tym. Chyba naprawdę nadszedł czas, by to zmienić…
- Naprawdę – potwierdziłam. – Oboje doskonale wiemy, że jesteśmy dla siebie kimś więcej niż zwykłymi znajomymi, ale nie jesteśmy nawet przyjaciółmi. Znamy się krótko, rzadko się spotykamy, niezbyt wiele o sobie wiemy…
- Wiem, że to będzie niezbyt delikatne z mojej strony, ale… - Natalia zawahała się na chwilę - ale widziałam was, jak się całowaliście dzisiaj po meczu. I chyba nie tylko ja to widziałam.
Westchnęłam.
- To moja wina – powiedziałam, spuszczając wzrok. – Po prostu poniosły mnie emocje.
Natalia pokiwała głową, ale chyba nie za bardzo przekonana o tym, że właśnie mówię jej prawdę. I już chciałam coś od siebie dodać, ale obok nas pojawił się Łukasz w wyśmienitym nastroju, który od razu znalazł się obok swojej dziewczyny i ją pocałował, czym wytrącił ją z przesłuchiwania mojej osoby.
- Widzę, że się za kumplowałyście – powiedział po chwili z szerokim uśmiechem. – Bardzo się z tego cieszę.
- Wspólne sukienki zbliżają do siebie kobiety – zaśmiałam się, starając się jak najlepiej maskować mętlik, który aktualnie miałam w głowie.
Przez jedno pytanie z ust Natalii przestałam rozumieć moją aktualną sytuacją. Nigdy się nad tym specjalnie nie zastanawiałam, a gdy już to zrobiłam, nie umiałam niczego porządnego wymyślić. To wszystko zaczęło mnie przerastać.
- Jak się bawisz, Tatiana? – spytał Wiśnia, przyglądając mi się uważnie.
Fabian zawsze mi powtarzał, że środkowy jest dobrym analitykiem ludzkiej psychiki. Potrafił przejrzeć każdego, tylko z własną dziewczyną miał problem i to go w niej najbardziej intrygowało. Mam jednak nadzieję, że tym razem Łukasz nie domyśla się, co mi chodzi po głowie… Bo jeszcze byłby w stanie wszystko zepsuć, jak to on.
- Powiedzmy, że nie najgorzej – odpowiedziałam ostrożnie.
- To zaraz będziesz bawiła się wyśmienicie, bo porywam cię do tańca – zakomunikował mi. – W końcu ci to obiecałem, nie?
- A nie powinieneś przypadkiem swojej dziewczyny wyciągnąć na parkiet? – spytałam unosząc brew nad prawym okiem.
- O mnie się nie martw, ja sobie radę dam – zanuciła sama zainteresowana, spoglądając na parkiet i sącząc kolejnego drinka.
- Widzisz – dodał z przekonaniem Wiśnia. – A poza tym, my to się jeszcze zdążymy razem natańczyć w życiu, a ciebie to nie wiem, czy jeszcze kiedykolwiek zobaczę – oznajmił mi, po czym porwał mnie na parkiet.
Jego ostatnia uwaga wzmogła we mnie czujność. Domyślał się, ewidentnie czegoś się domyślał… Musiałam więc działać, aby jakoś zbić go z tropu.
- Muszę przyznać, że miałeś rację. Tancerzem jesteś całkiem niezłym – przerwałam chwilową ciszę pomiędzy nami. – Tylko oby ci się od tego komplementu w głowie nie poprzewracało – zastrzegłam szybko.
- Mi się nie poprzewraca, nie bój żaby, ktoś skrzętnie o to dba – powiedział, a ja doskonale wiedziałam, że miał na myśli Natalię.
- Masz naprawdę świetną dziewczynę – powiedziałam szczerze.
- Wiem to i czasami aż sam sobie zazdroszczę – zaśmiał się. – Ty za to masz fajnego chłopaka. Ale czemu tu się dziwić? W końcu to mój kumpel! – dodał z dumą.
- Łukasz, proszę cię, nie nabijaj się ze mnie – powiedziałam zrezygnowana.
Wiśnia przyjrzał mi się uważnie, jakby chcąc się w czymś upewnić, po czym pomruczał coś niezrozumiałego dla mnie pod nosem. Już chciałam zainteresować się, o co mu chodziło, kiedy usłyszałam nad swoim uchem jakiś głos.
- Odbijany – ten ktoś zaśmiał się, dzięki czemu poznałam, że był to Sobala.
Dygnęłam przed Łukaszem, który oddał mnie w ręce Wojtka, po czym z nieodgadnioną miną na twarzy ruszył w kierunku baru, gdzie Natalia rozmawiała z Fabianem.
- Bałem się, że mi odmówisz – szepnął Wojtek, czym wyrwał mnie z przyglądania się wyżej wymienionej trójce.
Byłam ciekawa, co się tam dzieje i o czym rozmawiają, bo po żywej gestykulacji i zaciętych minach Natalii i Łukasza oraz niemrawej Fabiana, czułam, że jest to grubsza sprawa, że coś się święci.
- A dlaczego bym miała? – szczerze się zdziwiłam, starając się przenieś całą swoją uwagę na Wojtka, nie zaprzątając sobie głowy trójką przy barze.
- Myślałem, że sobie na taki zaszczyt nie zasłużę – zaśmiał się Sobala.
- Przestań sobie żartować – odpowiedziałam mu z uśmiechem.
- Ale ja wcale nie żartuję – zaprzeczył niezwykle poważnie. – Fabian niby nam zaprzecza, iż nie jest o ciebie zazdrosny, a tak cię pilnuje, że aż strach do ciebie podejść. No naprawdę – potwierdził, gdy zobaczył jak wielkie oczy w tej chwili zrobiłam na jego słowa. – Nie spuszcza z ciebie wzroku, nawet kiedy go otaczają prześliczne dziewczyny, oczywiście, nie tak śliczne jak ty – zaprzeczył od razu. – Bałem się więc, że gdy tylko będę chciał cię poprosić do tańca, to Fabian jednym spojrzeniem zmiecie mnie z powierzchni ziemi. Aż tu nagle widzę cię w objęciach Wiśni i myślę sobie: teraz albo nigdy.
- No i ci się udało – skwitowałam to wszystko co powiedział, niezbyt wiele rozumiejąc z jego gadaniny.
- Ale chyba nie na długo, bo właśnie jaśnie pan kroczy w naszą stronę – szepnął mi na ucho zawiedziony Wojtek.
Gdy spojrzałam w stronę, w którą patrzył mój partner w tańcu, zrozumiałam o co mu chodzi. Fabian szedł w naszą stronę, a po chwili przystanął obok nas i powiedział:
- Odbijany.
Wojtek już chciał mnie oddać w ręce mojego „lubego”, jednak ja tak szybko nie miałam zamiaru dać za wygraną. Nie jestem zabawką, którą można sobie przekazywać z rękę do ręki. Już nie.
- Ale ja się nie zgadzam – powiedziałam, spoglądając hardo na Fabiana, którego ewidentnie zaskoczyła moja reakcja. – Dziękuję – dygnęłam przed Wojtkiem, po czym obróciłam się na pięcie i skierowałam w stronę drzwi wyjściowych, zostawiając dwójkę zaskoczonych siatkarzy za sobą.
Już drugi raz dzisiejszego dnia zrobiłam coś takiego Fabianowi, ale miałam serdecznie dość dzisiejszego wieczoru. Miało być cudownie, a wyszło… niezbyt fajnie. Miałam się dobrze bawić, a zamiast tego wciąż słyszę jakieś pretensje, niezrozumiałe zdania, dziwne pytania skierowane w moją stronę, na które nie potrafię odpowiedzieć. To mnie przerasta i właśnie teraz zdałam sobie z tego sprawę. To nie na moje zdrowie, nie na moje nerwy. Musiałam to wszystko załatwić między nami. Tu i teraz. Nie było czasu na przygotowywanie sobie gruntu, na badanie sytuacji. To musiało być jak zerwanie plastra – raz, boleśnie, ale dobrze.
Wzięłam swój płaszcz z szatni i stanęłam przed klubem, czekając, aż rozgrywający wyjdzie za mną. Wiedziałam, że prędzej czy później ocknie się z zaskoczenia i do mnie dołączy, a wtedy spokojnie sobie pogadamy. Tak też się stało.
- Dlaczego tak mnie zostawiłaś? – spytał, kiedy tylko stanął obok mnie.
Na szczęście tym razem nie usłyszałam jakiejkolwiek nuty pretensji w jego glosie, bo nie wiem, jakbym to zniosła.
- Chyba musimy poważnie porozmawiać – powiedziałam tonem, który nie wróżył niczego dobrego, ignorując kompletnie jego poprzednie pytanie.
- Teraz rozumiem, dlaczego jesteś dzisiaj taka dziwnie spięta… – mruknął. – O co chodzi? – zainteresował się.
Wzięłam głęboki oddech, po czym obróciłam się na pięcie, by spojrzeć mu w twarz.
- Musimy wymyślić powód naszego rozstania, który podasz chłopakom. Nie wiem, jakaś poważna kłótnia między nami, czy coś… ostatecznie możesz stwierdzić, że cię zdradziłam, niech mi będzie – machnęłam na to ręką. – Mieszkam tyle kilometrów stąd, że mi to nie robi różnicy.
- Co? Nie rozumiem, Tatiana… - Fabian ewidentnie był zaskoczony moimi słowami.
- Przecież nie będziemy razem – zrobiłam cudzysłowie w powietrzu – w nieskończoność. Tak właściwie to tylko ten jeden raz miałam być twoją dziewczyną – znów cudzysłów – a wyszło, że jesteśmy ze sobą już 7 miesięcy. Trzeba wreszcie skończyć tą maskaradę.
- Ale… dlaczego? – wyjąkał z trudem.
- Przecież chyba zależy ci na poznaniu jakieś prawdziwej dziewczyny i jej pokochaniu, prawda? A ja ci to uniemożliwiam… - wyjaśniałam.
- Przestań, to nie tak…
- Nie Fabian – przerwała mu, nie dając dojść do głosu. – Musimy to wreszcie skończyć.
- Poznałaś kogoś – powiedział, jakby przekonany o słuszności wysnutej właśnie przez siebie tezy.
- Codziennie poznaję mnóstwo ludzi – zaśmiałam się, wzruszając ramionami.
Znowu kluczyłam, mim że doskonale wiedziałam, o co mu chodzi. Nigdy nie lubiłam tej swojej cechy osobowości, która nie pozwalała mi mówić wprost, tylko kazała mi odpowiadać na opak.
- Nie o to mi chodzi – rzekł Fabian poważnie.
- Nie, to nie jest tak jak myślisz – powiedziałam wreszcie bez cienia uśmiechu, widząc, że Fabian powoli traci cierpliwość na moje próby zmieniania tematu i rozluźniania atmosfery. – Wciąż jestem sama i tak już zostanie. Ale nie mogę stać na drodze twojemu potencjalnemu związkowi, który będzie prawdziwy, a nie jak nasz… - dokończyłam.
- A może ja…
- Fabian, poczekaj – znów mu przerwałam, mimo że powinnam pozwolić dojść mu do słowa, a nie wciąż denerwować go swoim wtrącaniem się w jego wypowiedzi. Ale gdybym pozwoliła mu się rozwinąć, mogłabym już nie zebrać się w sobie i nie powiedzieć mu tego, czego właśnie chciałam. – Zanim coś powiesz, muszę ci jeszcze wyjaśnić jedną rzecz. Chciałabym cię przeprosić za to, co zrobiłam dzisiaj na hali. Nie powinnam cię była całować, wybacz mi to. Emocje po waszym zwycięstwie wzięły nade mną górę, choć to żadne usprawiedliwienie…
- Nie masz mnie za co przepraszać, ja nie mam ci tego za złe – odpowiedział Fabian, a ja wiedziałam, że mówi prawdę.
Nie zastanawiałam się jednak, dlaczego nie ma mi tego za złe, choć chyba powinnam była… Bardziej skupiłam się na uldze, jaką odczułam po jego słowach.
- To dobrze – uśmiechnęłam się. – Obiecuję, że to się już nigdy więcej nie powtórzy.
- Ale ja nie obiecuję – powiedział Drzyzga z cwaniackim uśmiechem i ognikami w oczach.
Zanim się zorientowałam, co się dzieje, siatkarz przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Najpierw delikatnie, a gdy zaczęłam oddawać jego pocałunek, coraz bardziej zachłannie, coraz szczelnie mnie obejmując i coraz bardziej przyciskając do siebie. Głos w mojej głowie mówił mi, nie, on wręcz żądał, abym to jak najszybciej przerwała, ale nie potrafiłam go posłuchać. Zarzuciłam mu ręce na szyję, nie próbowałam nawet go w jakikolwiek sposób od siebie odepchnąć. Dopiero, gdy Fabian oderwał się ode mnie, dotarło do mnie, jak bardzo przeholowaliśmy w tej chwili.
Nasze twarze wciąż dzieliła od siebie niewielka odległość. Patrzyliśmy sobie w oczy, w ogóle nie rozluźniając uścisku.
- Tatiana, masz rację, powinniśmy zakończyć to udawanie – to Fabian jako pierwszy przerwał ciszę między nami. Ja nie potrafiłam… Nie wiedziałam, co powinnam powiedzieć. – Ale… ja nie chcę się z tobą rozstawać. Zakochałem się w tobie, rozumiesz to?
Kiedy tylko to usłyszałam, kiedy zobaczyłam w jego oczach czułość pod moim adresem, kiedy zrozumiałam wszystko, co się ostatnio stało, przestraszyłam się. Jak mogłam się nie zorientować, co się między nami dzieje? Jak mogłam nie zauważyć, że nasza znajomość ewaluuje nie w tą stronę, w którą powinna? Szybko odsunęłam się od niego z przestrachem, kręcąc głową i szeptając co chwila ciche „nie” pod nosem.
- Tatiana, proszę cię, powiedz coś… – Fabian, orientując się w tym, co się dzieje, że nic nie idzie po jego myśli, że nie rzucam mu się w ramiona, wyznając mu dozgonną miłość, patrzył teraz na mnie z przestrachem, ale wciąż z nadzieją, że wszystko się ułoży.
Nawet nie wiem, kiedy i jak to się stało, ale z moich oczu zaczęły płynąć łzy. Nigdy sobie nie wybaczę, że pozwoliłam, aby nasza znajomość wkroczyła w taki stan. Przecież mówiłam sobie, że gdy tylko coś zauważę, to zerwę z nim kontakt. A to nie byłoby trudne, w końcu dzieli nas tyle kilometrów! A jednak nie skorzystałam z tego, bo niczego nie zauważyłam. Pozwoliłam Fabianowi się we mnie zakochać, skazując go na to, iż będzie przeze mnie cierpieć. Nie daruję sobie tego. Nigdy.
- To niemożliwe… – szepnęłam, wciąż kręcąc głową z niedowierzaniem. – Fabian, my nie możemy być razem.
- Dlaczego? – siatkarz szczerze się zdziwił. – Przecież oboje nikogo nie mamy, zdążyliśmy już się dość dobrze poznać przez ostatnie miesiące, świetnie nam się ze sobą rozmawia, lubimy przebywać w swoim towarzystwie… Tatiana, pasujemy do ciebie – przekonywał mnie, łapiąc za ramiona.
- Nie wiesz, co mówisz – zaprzeczyłam. – Kompletnie mnie nie znasz, nic o mnie nie wiesz…
- To cię poznam lepiej – Fabian wciąż stał przy swoim. – A odległością się nie martw, coś na to poradzimy.
- Nie, Fabian…
- Nie rozumiem – siatkarz mi przerwał, przybliżając się do mnie. – Niczego nie rozumiem. No chyba, że… nie wierzę w to, ale… chyba że nic do mnie nie czujesz – dodał.
Głos w mojej głowie znów się uaktywnił i teraz wręcz rozkazywał mi powiedzieć mu, że to jest właśnie powód, przez który nie możemy być razem. Kilkakrotnie otwierałam już usta, ale głos się z nich nie wydobył. Próbowałam, ale mi się to nie udawało. Nie wiedziałam, co się ze mną dzieje. Orientując się, że nic takiego nie jestem w stanie mu teraz powiedzieć, szybko się od niego odsunęłam i obróciłam się tyłem do niego.
- Widzisz, nie umiesz mi zaprzeczyć – powiedział triumfalnie Drzyzga. – Dlaczego więc nie chcesz spróbować?
- Bo to nie ma sensu? Bo to nie przetrwa? Bo się boję? – wyrzuciłam z siebie z naciskiem, w ogóle na niego nie patrząc.
Fabian podszedł do mnie i obrócił w swoją stronę, tak abym patrzyła mu teraz w twarz.
- Proszę cię, zaryzykuj – szepnął. – Zrobię wszystko, abyś była ze mną szczęśliwa…
- Bardzo bym chciała, ale nie mogę. Obiecałam sobie, że już nigdy więcej nie dam się omotać facetowi. Poradzę sobie sama i dotrzymam danego sobie słowa – odpowiedziała z naciskiem.
- Ktoś cię kiedyś skrzywdził, prawda? – Fabian zadał to pytanie w taki sposób, jakby właśnie rozmawiał z małym dzieckiem.
Nieznacznie przytaknęłam, przełykając na głos ślinę.
- Ale ja taki nie będę – zapewnił mnie. – Musisz mi uwierzyć.
- Jemu też wierzyłam – zaśmiałam się z własnej głupoty, nagle czując, że chcę mu opowiedzieć, dlaczego podjęłam  decyzję, aby nigdy więcej się z nikim nie wiązać. – W każde jego słowo. Kochałam go. Ta miłość mnie zaślepiła. Nie zorientowałam się nawet, kiedy zaczął za mnie decydować, a wręcz mną pomiatać. Robiłam wszystko, co chciał, czego żądał, czego oczekiwał ode mnie. Zawsze winę brałam na siebie, zawsze to ja byłam tą złą w naszym związku. Zniszczył mnie psychicznie do tego stopnia, że kiedy mnie zostawił, bo już do niczego nie byłam mu potrzebna, ja byłam w stanie błagać go o to, aby wrócił. Idiotka. Wyprał mi mózg, uwierzyłam we wszystko, co mi mówił. Byłam przekonana, że bez niego jestem nikim, że nigdy sobie sama nie poradzę. Nawet nie wiesz, jak długo dochodziłam do siebie, jak długo Mańka wbijała mi do głowy, żebym znowu w siebie uwierzyła, w swoją wartość. Obiecałam sobie wtedy, że nigdy od nikogo się nie uzależnię, tak jak uzależniłam się od Marcela. Nigdy. Zrozum, nie mogę złamać tej obietnicy…
- Tatiana… - Fabian chciał coś powiedzieć, ale znów mu przerwałam.
- Nie, nie przekonuj mnie. To nic nie da – powiedziałam z przekonaniem. – Nie mogę, po prostu nie mogę. Strach przed powtórką z rozrywki jest większy niż to, co gdzieś tam w środku do ciebie czuję. Proszę, zrozum to. Najlepiej będzie, gdy o mnie zapomnisz, gdy ułożysz sobie życie z kimś, kto nie ma tak spapranej psychiki jak ja. Obiecuję ci, że tymczasem ja dokonam wszelkich starań, abyś już nigdy więcej mnie nie zobaczył – powiedziałam pewnie.
Przez chwilę patrzyłam mu w oczy, po czym przytuliłam się do niego. Ten ostatni raz Usłyszałam, jak skołowany Fabian szepcze, że on nie chce nikogo innego, tylko mnie, przez co z moich oczu znowu zaczęły płynąć łzy. Oderwałam się jednak od niego, mimo że tak bardzo tego nie chciałam. Ucałowałam jego policzek, mówiąc mu na ucho „żegnaj”, po czym obróciłam się na pięcie i uciekłam, jak tchórz. Wsiadłam do pierwszej lepszej taksówki, chcąc jak najszybciej znaleźć się w domu Kariny, przebrać się, zabrać swoje rzeczy i znaleźć się w Poznaniu. Obojętne mi było, jak długo pojadę do stolicy Wielkopolski, ile przesiadek będę musiała zaliczyć w czasie mojej podróży, bylebym tylko jak najszybciej stąd wyjechała. Nie wiedziałam, na ile starczy mi sił, aby nie wrócić do niego i nie odwołać wszystkich swoich słów, a później wtulić się w niego i z nim zostać. Wiedziałam, że powinnam była mu nakłamać, że nic do niego nie czuję, że kogoś mam, ale… nigdy nie umiałam okłamywać bliskich mi osób. A nawet nie wiem, jak i kiedy Fabian stał się dla mnie kimś bliskim, kimś, z kim mogłabym być, gdyby… gdyby nie strach, który okazał się większy od całej reszty.


*


Stałem przed klubem jak ten słup soli, nie do końca wiedząc, co się przed chwilą stało. Zerwaliśmy ze sobą. Choć tak naprawdę nigdy nie byliśmy razem. Ale od teraz nie było już nawet udawania, nie było niczego. Miałem jej już nigdy więcej nie zobaczyć, tak mnie zapewniła. Miałem o niej zapomnieć, ułożyć sobie życie bez niej. Nie umiałem sobie jednak tego w tej chwili wyobrazić.
Gdyby nie Wiśnia, który wyskoczył znikąd i oznajmił mi, że mam się nie poddawać, tylko o nią walczyć, niczego bym nie zrobił. Stałbym tam jak ten idiota. Łukasz, mimo że nie powinien był podsłuchiwać i wtrącać się w nasze sprawy, miał rację. Zdecydowanie. Tatiana nie powiedziała mi, że niczego do mnie nie czuje. Ona tylko się boi, a ja powinienem przekonać ją, aby spróbowała, aby przełamała się, aby mi zaufała. Dlatego wsiadłem do taksówki, chcąc ją dogonić, chcąc jej pokazać, jak bardzo mi na niej zależy i że powinna dać mi szansę. Nam szansę.
Ale nie dogoniłem jej. Próbowałem, ale nie dogoniłem. Kiedy znalazłem się na dworcu, Tatiana właśnie wchodziła do odjeżdżającego pociągu. Wołałem ją, ale nie zareagowałam. Nie wiem, czy mnie nie słyszała, czy nie chciała mnie usłyszeć, ale nie odwróciła się, nawet nie drgnęła. Wsiadła do środka i odjechała, zostawiając mnie samego na dworcu z mętlikiem w głowie i wieloma wątpliwościami. A do tego nie miałem zielonego pojęcia, gdzie powinienem jej teraz szukać…




__________________

Poniedziałkowy mecz mnie zawiódł. Tak bardzo cieszyłam się, że wreszcie zobaczę ich w telewizji, ale to nie był ten walczący AZS, którego tak mocno kocham (za wyjątkiem ostatniego seta, który znów przegraliśmy frajersko w końcówce…). Najgorsze jest to, że nie potrafię się na nich wściec, jestem tylko załamana. A gdy przejrzałam wszystkie wyniki i zobaczyłam, ile meczów w tym sezonie przegraliśmy o tak zwany włos, dobiłam się jeszcze bardziej. Przyszło nam jednak grać o 9. miejsce z Olsztynem, mam nadzieję, że choć to nam w tym roku wyjdzie… Dziękuję wam za zwycięstwa z Asseco Resovią Rzeszów i Skrą Bełchatów oraz za piękną walkę w meczu z ZAKSĄ, na którym miałam przyjemność być. W ogóle za walkę w tym sezonie, która była, ale niestety, rzadko kończyła się zwycięstwem… Mam nadzieję, że będzie mi dane w przyszłym sezonie emocjonować się grą Częstochowian w Plus Lidze już siódmy sezon.
AZS-ie, bo obojętnie co się stanie, ja i tak z tobą zostanę.

5 komentarzy:

  1. W mojej głowie mętlik, taki dość duży.
    Wiem, że Fabian się nie podda, teraz trzeba tylko czekać na kolejne spotkanie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej, szczerze mówiąc nie wiem, co napisać o tym rozdziale.
    Jak go czytałam, to na początku myślałam (o, zgrozo, identycznie jak tu teraz napiszę): "Tak, Tatiana! Wyjdź z tej imprezy, ucieknij, niech cię szuka, niech mu zależy jeszcze bardziej!", a za kilka linijek było już: "Nieee, no nie opieraj się tak temu Fabianowi! Co ty mówisz!? Bądź z nim! I daj mu tę cholerną szansę! Bądźbądźbądźbądź z niiiimmm...".
    Także ja mam teraz spustoszenie w głowie, ale oby niedługo minęło. Chyba jeszcze raz sobie to wszystko przeczytam na spokojnie, żeby przeanalizować sprawę, bo kilka minut temu tak strasznie szybko leciałam z tym tekstem, że pewnie coś pominęłam (haha). Już się nie mogę doczekać następnej środy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Co jak co,ale bardzo lubię czytać o miłosnych zawirowaniach,złamanych sercach,zdruzgotanych ideach,bo gdzieś w środku zawsze mam nadzieję,że całość zakończy się szczęśliwie ;-) Taką nadzieję pielęgnuję i tutaj,w odniesieniu do burzliwych dziejów Tatiany i Fabiana. Bardzo bym chciała,żeby im się udało,stanowią naprawdę uroczą parę,lecz coś mi mówi,że siatkarz może mieć poważny problem z przekonaniem do swoich racji upartej Siwej. W sumie nawet się nie dziwię determinacji Tatiany,patrząc bowiem na jej decyzję z perspektywy romantycznej czy też sentymentalnej,dodaje ona tylko wątkowi <3 dodatkowego smaku i napięcia,napięcia! :-D Ciekawa jestem,czy miłość Fabiana przemówi Siwej do rozumu ;-) Oby! pozdrowienia! cmok! cmok!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja... jestem zaskoczona tym co tutaj się stało. Nawet nie wiem od czego zacząć. Może od tego, że już od początku tego rozdziału wiedziałam, że Fabian jest po prostu zazdrosny o Tatianę. I stąd te jego pretensje. Fakt, że trochę nieuzasadnione, bo on rzeczywiście tylko z Siwą się koleguje. A potem ta sytuacja przed klubem... Zszokowało mnie, że Marcel tak uzależnił od siebie Tatianę i nie dziwię się jej, że nie chce pchać się w kolejny związek, po czymś takim ma się przeryty mózg, i to nieźle. Ale cieszę się, że powiedziała Fabianowi prawdę. Wiem, że ona tego nie chciała, ale on ma prawo wiedzieć dlaczego. I ma prawo o nią zawalczyć, mimo, że na razie wygląda to trochę beznadziejnie. A znając historię z Marcelem będzie mógł ją jakoś przekonać do swojej osoby. Ja wierzę, że mu się uda. Bo Tatiana nie może przecież przez jedną osobę zmarnować sobie całego życia, uciekając przed szczęściem i miłością ;<

    OdpowiedzUsuń
  5. O cholercia, tego się nie spodziewałam... Owszem, dało się wyczuć, że Tatiana podchodzi z pewnym dystansem do tej znajomości i całej tej historii, ale jak widać, zdarzały się momenty, że szła za głosem serca i ponosiły ją emocje. Nie dziwię się, że się boi, pewnie każda by się bała. Co jednak, jeśli przez swój strach, straci szansę na szczęśliwy związek z Fabianem? Kurcze, trzymam za niego bardzo mocno kciuki, mam nadzieję, że zrobi coś, co przekona Tatianę do tego, by dała mu szansę, by dała IM szansę. Nie ukrywam, że Wiśnia spełnia tutaj rolę przyjaciela niemal idealnego, który zawsze wie, co i w jakim momencie powiedzieć i zjawia się tam, gdzie jest potrzebny. To nic, że czasami robi to niedozwolonymi metodami, czyli np. podsłuchiwaniem :D Impreza miała być genialna, a skończyła się niezbyt miło. Ja chcę wierzyć, że Drzyzdze wystarczy motywacji, siły i zawzięcia, by walczyć o tą, na której mu zależy. Bo przecież zależy, prawda? Siwej też na nim zależy, może się zapierać, że nie, ale to widać. Uciekła, ale uczucia i tak ją dogonią. Żyjemy w takich czasach, że odległość to nie jest żaden problem. Gdyby tylko chciała i przezwyciężyła strach, na pewno by sobie poradzili ze wszystkim. Nawet z Drzyzgą seniorem i jego uprzedzeniami, zupełnie bezpodstawnymi. Myślę tylko, że Tatiana mogła to przerwać wcześniej, całą ta farsę, a jednak tego nie zrobiła, co świadczy o tym, że chyba jej się to podobało. W końcu nie jest łatwo ciągnąć siedem miesięcy coś, czego by się nie chciało. I powiem, że jest mi smutno. Smutno mi po tym rozdziale, bo nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Smutno mi, bo teraz obydwoje będą cierpieć :( Wierzę w to, że super przyjaciel Wiśnia coś wymyśli, że da kopa Fabianowi, by działał dalej i się nie poddawał :D A Sobala, jak co odcinek, jest moim mistrzem ;)
    PS: Co do dopisku pod spodem... Cały czas wierzę, że uda nam się zdobyć to 9 miejsce, że na koniec sezonu chłopaki dadzą z siebie wszystko i zawalczą. Gdyby nie, choć staram się nie dopuszczać do siebie takiej myśli, to nie pozostanie nic innego, jak pogodzić się z sytuacją. I nie chcę nawet myśleć o tym, że w przyszłym sezonie mogłoby nas zabraknąć w PL. To jakaś abstrakcja i coś niemożliwego do wyobrażenia, więc nawet nie biorę takiej ewentualności pod uwagę. To tylko jeden słaby sezon, na dodatek wiadomo z jakich powodów jest tak, a nie inaczej. Módlmy się o sponsora, bo oglądanie tak słabego AZS-u przyprawia mnie o bóle serca, choć nie odmawiam chłopakom chęci do gry i walki. Niestety, to chyba za mało by walczyć w PL o coś więcej niż 9 miejsce :(
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń